USA, Kanada, Meksyk i… niemieckie samochody? Coś tu jest nie tak, prawda? No właśnie, o co
chodzi?
Niemieccy producenci samochodów już od kilkudziesięciu lat,
wysyłają swoje wyroby za ocean, dostosowując je do tamtejszych przepisów ruchu
drogowego. W wyniku tego powstają
znaczne różnice wewnątrz, jak i na zewnątrz.
Większe- masywniejsze- zderzaki, często pozbawione (albo zmniejszone) miejsca
na tablice rejestracyjną; dodatkowe oświetlenie obrysowe; inne klapy; łamacze
kolan i inne wyróżniające się elementy, które mogą sprawić ogromną zmianę w
ogólnej stylistyce pojazdu.
W przeciągu kilku ostatnich lat w Europie, stała się moda na
modyfikowanie swoich niemieckich maszyn na styl tzw. amerykański. Ma on tyle
samo zwolenników, co przeciwników. Ja niestety stoję centralnie między nimi,
ponieważ z jednej strony, strasznie podoba mi się ta świeżość, inny klimat samochodu,
który tworzy swoisty kontrast z otaczającą go architekturą. Zaś z drugiej
strony, europejski styl jest na tyle obszerny, że można uzyskać podobny efekt, stosując
na przykład elementy tuningowe takich firm jak: Votex, Hella, D&W itp.
Należy dodać, że normy europejskie nie są przychylne samochodom, które są przystosowane
na rynek US. Brak tablicy rejestracyjnej, oświetlenie nieposiadające
odpowiedniej homologacji- między innymi te elementy mogą pozbawić kierowcy
dowodu rejestracyjnego.
![]() |
Photo by Paweł Czech |
![]() |
Photo by Kevin Rossewij |
Europa amerykańska, ale czy Ameryka pozostaje sobą? Okazuje się,
że nie. Coraz częściej można zauważyć modyfikacje będące analogiczne do
poczynań Europejczyków. Czy ich przepisy
pozwalają na to? Zapewne nie… Jaki wniosek? Całe życie na przypale.
PS. Należy wspomnieć o opuszczonym salonie BMW w Kanadzie, który jest niesamowity. Więcej informacji:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz