O czym mowa? O przyszłości. A przede wszystkim o moim samochodzie. Pomimo, że radość z jazdy zaczyna się tam, gdzie kończy zdrowy rozsądek, muszę odpowiedzieć sobie na jedno zasadnicze pytania: Co dalej, co w zimie, co za rok? A może tak w124 na 17 calowym Monoblocku? A może Astra? Taka zwykła, jakiej tysiące. Taka zwykła, nudna, szara, smutna....
Nie chcę nawet myśleć o sytuacji, kiedy rozstaję się z Ivo. Płakałbym i nie pozwolił jej wyjechać z podwórka. Przywiązanie i pasja ma dla mnie znaczenie, tylko szkoda, że tak trudno znaleźć złoty środek. W zasadzie jest to niemożliwe, bo wilk nie będzie syty lub owca cała.
Patrzę wstecz. Widzę każdy dobry i zły moment. Zestawienie barw i nastrojów jest szerokie. Paleta emocji wymyka się spod kontroli. Tak bym chciał zachować ideały. Czy zniszczyć to co tak skrupulatnie kreowałem i zmienić samochód? Nie. A może tak? Chyba, że.... Nie wiem.
O moja siło, umierasz mi w biały dzień.