niedziela, 30 czerwca 2013

Boję się, więc jestem.

Za dużo imitacji udających szczęście.

Człowiek miewa gorsze dni, gorsze tygodnie, miesiące, okresy... Nie daj Bóg, żeby miał nieco mniej siły na walkę z tym co dzieję się na Świecie, niż przeciętny Ziemianin. Najpierw wszystko jest takie proste, potem biedny człowiek zaczyna zauważać gorsze aspekty swojego życia, by na końcu popaść w ruinę własnej świadomości.

Trudno jest... Nie raz człowiek się zastanawia czy dzień, w którym umrze nie będzie jego najlepszym dniem. A ja? Nieistotna materia w nieopisanej przestrzeni? Czy faktycznie moje granice zależą ode mnie? Czy mogę wybrać tak, aby moim limitem było niebo lub sufit małego pokoju?

Strach to ludzka cecha. Chyba najbardziej ludzka. Możemy udawać praktycznie wszystko... Miłość, zainteresowanie, gniew... Strach przychodzi sam. Boję się, więc jestem.

Czy my - duże dzieci, podołamy zadaniom, które postawi przed nami życie?

Czy nie jestem zbyt poważny?

Strach przed swoimi marzeniami podcina skrzydła. Błędy i niedopowiedzenia odbijają się, jak piłka do tenisa od ściany. Wieczór, chłodne powietrze, świeczka gdzieś na stoliku nocnym. Wszystko co znajduje się w głowie wychodzi gdzieś na spacer. Najpierw po poduszce, łóżku, przeciska się między szczelinami w drzwiach i wybiega na dwór. Wolna przestrzeń ma dać oddech i radość. Jednak... Przytłacza i wsysa wszystko co rozkładało skrzydła. Tak po prostu. To chyba jakiś problem.

Czy mogę być taki?

Empty churches with soulless curses.

Nienawidzę masek. Pomimo tego zawsze znajdziesz tą twarz uśmiechniętą.

P.s. Życie nas doświadczy, młody Werterze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz