poniedziałek, 6 maja 2013

No more destination, no more pain!

Przepis na dobry dzień?
Piękna kobieta, piękny samochód, piękne słońce i piękny piknik!

Mój samochód to prawdziwy bandzior. Pije, jak prawdziwy Polak, wygląda, jak typowy Włoch i prowadzi się, jak typowy Niemiec. Nie no. Może przesadziłem, ale daję sobie radę nawet przy 120!

Majówka minęła szybko. Było przyzwoicie i kiełbaskowo. Barcelona została rozwalona, jak gnój po polu, a deszcz zlał porządnie wszystkich, którzy czekali na dobry melanż. Norma.

Oprócz klasycznym dni, kiedy klasycznie wożę się swoim pe, lubię wyprowadzić swojego pieska na spacer. Jest taki radosny. Do tego zaczął obsikiwać olejem każde miejsce parkingowe, na którym się zatrzymuje. PIESZEK! Postanowiłem wybrać się z nim na spacer. Moje koślawe rączki pstryknęły parę fotek i zaczęło zajebiście padać. Norma.

Dziś wyprowadziłem go na spacer po to, by się porządnie wygrzał. Nawet konserwacja zaczęła spływać! Klasyczny piknik w towarzystwie pięknej damy. Lans z 1989 roku.

Czas na Bieszczady. Jak będzie? Pożyjemy-zobaczymy. Niech się darzy.

Tymczasem kilka koślawych fotek. No i jeden instagram, czy jakoś tak.













Dobrych dni! Powrócę z wiatrem :)


P.s Prawie, jak photoblog koślawego fotografa! :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz